Urodzony w 1930 r. Zbigniew Orywał był w latach 50. jednym z najlepszych polskich biegaczy średniodystansowych (na 800 i 1500 metrów) w Polsce i na świecie. Choć urodził się w Kępnie, wychował się i pierwsze kroki w sporcie stawiał pod okiem ojca w Wągrowcu. W rozmowie z PAHM opowiada m. in. o okupacji w Wągrowcu i o ranach, zadanych mu nożem przez młodych członków Hitlerjugend. O zwycięstwach w halowych mistrzostwach USA w 1958 i 1959 roku (w 1959 r. spotkał się potajemnie ze Stanisławem Mikołajczykiem). O niepowodzeniu na igrzyskach olimpijskich w Rzymie (1960), spowodowanym ukrywaną przed trenerami chorobą. I tym, jak w 1959 r. podczas mityngu w Monachium przegrał minimalnie – o jedną setną sekundy – finisz biegu na 800 m z Belgiem Rogerem Moonsem, mistrzem i rekordzistą świata. Sędziowie uznali początkowo, że wygrał Polak, ale po protestach Belgów zmienili zdanie.