Ziemianka, córka właściciela 200-hektarowego majątku w Kłodzisku (powiat szamotulski), po wojnie rozparcelowanego. 3 grudnia 1939 r. w ciągu pół godziny zostali wysiedleni przez niemieckich okupantów. Zabrali ze sobą głównie kożuchy, płaszcze i kosztowości. Wywieziono ich wozem drabiniastym: najpierw do więzienia we Wronkach. Spali na płaszczach i słomie na cementowej posadzce. – Wszyscy byliśmy przerażeni, co to będzie dalej – wspomina. Dwa dni później przed dalszą wywózką na roboty do Niemiec uchronił ją Niemiec, bo pochodziła z ziemiańskiej rodziny.
Potem załadowano ich w towarowe wagony i wywieziono do Jędrzejowa w Kieleckiem. Tam zostali dokwaterowani do ortodoksyjnych Żydów. – Pierwszy raz ich widziałam. Żydzi w chałatach, jarmułkach. Jak się modlili to się kiwali. Tego w Poznaniu nie było – opowiada Henryka Maciejewska. I dodaje, że Żydzi byli wobec nich przyjaźni. Po roku współmieszkania na trzech pokojach żydowscy gospodarze zostali wywiezieni na śmierć przez Niemców.
W końcu rodzina pani Henryki zamieszkała w Ciernie pod Jędrzejowem, u ziemiańskiej rodziny Biernackich. – Tam przebywaliśmy na zasadzie gości. To była taka solidarność ziemiańska – wspomina Maciejewska. Pamięta wizyty partyzantów, kontrole Niemców i najścia rabusiów.
Po wojnie zamieszkali w Poznaniu u rodziny, bo jej ojciec – były ziemianin – miał zakaz wstępu na teren powiatu szamotulskiego. Ojciec pani Henryki zmarł w wyniku stresu na zawał. Henryka Maciejewska studiowała ekonomię. Pracowała w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym, a potem w Biurze Wynajmu Filmów.