Syn inwalidy wojennego, powstańca wielkopolskiego spod Inowrocławia. Pochodził z rodziny robotniczej.
W pierwszych miesiącach okupacji jego ojciec był ciągle zatrzymywany przez Niemców i przesłuchiwany na policji. Bernard z rodziną zostali wysiedleni z domu na rogu Pogodnej i Palacza w styczniu 1941 roku i wywiezieni w trudnych warunkach, podczas ostrej zimy, pociągiem do Łodzi. Niemcy pozwolili im zabrać tylko jedną pościel.
Trafili do obozu przejściowego, zlokalizowanego w halach jednej z łódzkich fabryk. – Był tam tylko barłóg po poprzednim transporcie. Żadnych toalet, warunki nie do życia – wspomina. Potem zostali przesiedleni z Łodzi do Ryków, w śniegu i na mrozie – saniami – trafili do wsi Zalesie. Mieszkali kilkanaście dni u sołtysa. Potem przewieziono ich do wsi Budziska pod Żelechowem. Tam nie spotkali się jednak z przyjaznym przyjęciem. – Potraktowano nas jak sługusów Niemiec, ale z czasem relacje z miejscowymi się unormowały – wspominał Bachorski. Matka Bernarda odwdzięczała się za pomoc zbieraniem grzybów i jagód. W Budziskach przeżyli do stycznia 1945 roku.