loader image

Ewa Nowakowska i jej dramat

To było trudne nagranie. 82-letnia Ewa Nowakowska, z domu Gauss, mieszka na obrzeżach Poznania. Gdy do niej przyjechaliśmy styczniowym wieczorem, otworzył nam mąż pani Ewy. – Ale tego wywiadu nie będzie! – oznajmił już na wstępie. Na pytanie, co się stało, odpowiedział: – Żona jest zdenerwowana, musiałem jej podać leki.

Szybko okazało się, że emocje pani Ewy wynikają nie tyle ze strasznych wspomnień, którymi zamierzała się z nami podzielić, ile z obawy przed tym, kim okażemy się my, którzy te ciężkie wspomnienia mieliśmy zarejestrować. Widząc nasze zafrasowane miny, pani Ewa nabrała do nas zaufania. Na tyle, że jej samopoczucie się poprawiło, a nawet pozwoliła się usadzić przed kamerą. Dzięki temu możemy się z Państwem podzielić kolejną wzruszającą historią.

ewa-nowakowska

Ewa Nowakowska. Fot. Tomasz Kaczmarek

Matkę zabili Niemcy

Opowieść córki Marii Gauss o wojennym dramacie jej rodziców – a także jej samej i brata – nie należy do historii łatwych do zrelacjonowania. Szczerze mówiąc, podziwialiśmy starszą panią, że mimo ogromnego ładunku tragedii, zawartego w swoich losach, potrafi o tym opowiadać. – Wiem, że tak trzeba. I cieszę się, że ktoś chce tego wysłuchać – wyznała nam Ewa Nowakowska już po sesji nagraniowej.

Podczas okupacji jej mama Maria Gauss związała się ze Związkiem Odwetu, grupą sabotażowo-dywersyjną doktora Franciszka Witaszka. Odpowiadała za wyrabianie ukrywającym się ludziom nowych dokumentów. Ewa Nowakowska zapamiętała, że wraz z mamą odwiedzała nawet Witaszka w jego mieszkaniu na Wildzie, gdzie rodzina doktora trafiła po wysiedleniu z willi przy Senatorskiej. Zapamiętała dzień, w którym gestapowcy aresztowali jej mamę w mieszkaniu na Górnej Wildzie.

Po aresztowaniu przez gestapo więziono ją w Forcie VII. Tam też – na polu obok fortu – pani Ewa  widziała mamę po raz ostatni. – Kiwała mi z daleka ręką – wspomina.

Maria Gauss zginęła wraz z innymi “witaszkowcami” w egzekucji z 8 stycznia 1943 r. w Forcie VII. Po mamie została jej jedna pamiątka – serwetka, którą jej mama wyhaftowała dla niej, czekając na śmierć. Na skromnym skrawku materiału widać wyhaftowane słowo: “Ewuś” i datę 1 stycznia 1943 r. Matka musiała intensywnie myśleć o córce. Tydzień później już nie żyła.

Ojciec zginął w Katyniu

Edmund Gauss, ojciec pani Ewy, był oficerem Wojska Polskiego. W sierpniu 1939 roku wyruszył na wojnę i z niej nie wrócił. W kwietniu 1943 r. rodzina pani Ewy z niemieckich gazet dowiedziała się, że zwłoki Edmunda Gaussa zostały rozpoznane wśród tysięcy ciał, odkrytych w “dołach śmierci” w Katyniu. Po latach Ewa Nowakowska pojechała na symboliczny grób ojca w katyńskim lesie. Zapaliła mu znicz… – Ciężko to przeżyłam – nie chce rozwijać tematu.

W wieku 5 lat w ramach niemieckiej zemsty za działania grupy Witaszka wraz z bratem trafili do obozu. Zostali przebadani pod kątem rasowym, ale specjaliści od rasy aryjskiej uznali, że zarówno mała Ewa, jak i jej brat nie nadają się na małych Niemców. Wywieziono więc ich do Łodzi. Tam poważnie zachorowała. To, że przeżyła w obozowym lazarecie, zawdzięcza żydowskiemu lekarzowi z getta, który potajemnie przynosił jej tabletki.

Rodzeństwo w umieralni

Potem rodzeństwo zostało przewiezione do obozu pracy w Potulicach. – To było straszne, panował tam ogromny głód i zimno. Codziennie rano dostawało się tylko kromkę chleba – opowiada pani Ewa. – Stale patrzyłam w kieszonkę, czy mam w niej jeszcze tę kromkę. Bo dzieci sobie wzajemnie ten chleb wykradały. Tam była umieralnia…

Po wojnie wychowali ich dziadkowie na Saperskiej 7 w Poznaniu: – Mieliśmy dokąd wrócić. A to było takie ważne! – cieszy się pani Ewa.

Do dziś miewa nocne koszmary, wojna ciągle jej się śni. Jak przyznaje, nie raz budziła się z krzykiem. – Mamę mimo wszystko podziwiam – podsumowuje. – Nie wiem, czy jakbym była w jej wieku, czy nie zrobiłabym tak samo. Nigdy nie mówię o niej źle. Dla mnie Fort VII to świętość.

Poruszającą opowieść pani Ewy – i wiele innych – można wysłuchać w dziale Najnowsze.

Zapraszamy!

Piotr Bojarski

Subskrybuj aby być na bieżąco