Jeden z ostatnich poznańskich Żydów. Urodził się w Poznaniu w 1925 r., w żydowskie święto Rosz ha szana (czyli żydowski Nowy Rok). Uroczystość obrzezania wypadła w Jom Kipur, a odbyła się w Synagodze poznańskiej (na uroczystość przyjechał rabin Berlina). Dziecku, które przyszło na świat w jednopokojowym mieszkaniu skromnego kupca żydowskiego na rogu Dominikańskiej i Żydowskiej, wszyscy wieszczyli wielkie szczęście w życiu.
Życie żydowskiego chłopca toczyło się na ulicy. Z kromką chleba w kieszeni uciekał z ciasnego mieszkania, był poznańskim ulicznikiem, „szczunem”, „juchcikiem”. Jak opowiadał, miał szczęśliwe dzieciństwo. Choć dobrze pamiętał zaczepki polskich kolegów i antysemicki klimat przedwojennego Poznania.
W listopadzie 1939 r. Niemcy wywieźli Bergmanów, jak i 300 innych poznańskich rodzin żydowskich, z Poznania do Generalnego Gubernatorstwa. Rodzina Bergmanów udała się najpierw do Łodzi. Gdy w mieście powstało getto, Bergmanowie uciekli całą rodziną, ostatecznie jednak trafili do getta w Warszawie. Tam uciekli na aryjską stronę. Baruch Bergman chodził wtedy do kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Tam wysłuchał kazania, w którym ksiądz ostrzegał przed ukrywaniem Żydów. „Jeśli Pan Bóg będzie chciał uchronić Żydów, znajdzie na to swój sposób” – mówił duszpasterz.
Baruch (przez polskich przyjaciół zwany Bronkiem) wraz z bratem Eugeniuszem wziął udział w powstaniu warszawskim. Pamiętał bezgraniczny entuzjazm młodych powstańców i kompletny brak uzbrojenia (mieli tylko kije i granaty). Po rozbiciu jego plutonu Baruch wydostał się z Warszawy i trafił do oddziału leśnego. Oddział wpadł w zasadzkę, prawie wszyscy zginęli.
Jako polski konspirator, po długiej wędrówce, trafił do więzienia gestapo w Krakowie. Jako Żyda zdemaskował go tam polski współwięzień. Cudem uciekł w przeddzień zaplanowanej egzekucji. Pewnej śmierci uniknął w swoim życiu w sumie kilkanaście razy.
Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Przez pierwszych 10 lat pracował fizycznie, żeby zarobić na studia. Mieszkał w Nowym Jorku, pracował jako doradca podatkowy.
Po upadku komunizmu zaczął odwiedzać Poznań. Towarzyszyła mu żona, kilkanaście lat młodsza Polka, od lat 60-tych emigrantka w USA (występuje również w nagraniu PAHM – red.). Małżonka Barucha pracowała w biurze Twin Towers 11 września 2001 roku, gdy nastąpił zamach na World Trade Center. Szczęśliwie zbiegła z 80 piętra przed zawaleniem się wieżowca.
Baruch Bergman zmarł 6 marca 2018 roku.