loader image

Łazarz okiem Kurka

Spacerując z synem i obserwując Łazarz, Jan Kurek zachwycił się pięknem codziennego życia jego mieszkańców. I uchwycił te chwile obiektywem swojego aparatu. Dzięki temu dziś możemy się cofnąć w czasie – zobaczyć Łazarz z lat 60. ubiegłego wieku.

HISTORIA (O)MÓWIONA

Jan Kurek na Łazarzu mieszka od 1965 roku. Zapisał się do Spółdzielni „Radiowiec” i właśnie tam, na Łazarzu dostał mieszkanie w bloku na rogu ulic Potockiej i Lodowej. Od 1959 roku pracował w telewizji jako operator filmowy. – Robiłem przede wszystkim wiadomości. Wtedy nie było takich newsów, jak teraz. W ciągu doby mogliśmy wykorzystać tylko dwie rolki taśmy, czyli 4 minuty filmu dziennie. Żeby zrobić 10-minutowy program, trzeba było na ten program przez tydzień pracować – opowiada.

Jedno ze zdjęć Jana Kurka. Uczennice VIII LO na Głogowskiej.

Łazarz, czyli zdjęcia ludzi

Fotografował od 1950 roku. Jego pierwszy aparatem była „Idioten-kamera” po zmarłym w 1949 roku ojcu. Trzecim – zorka. – A to już była poważniejsza sprawa. Rosyjskie aparaty kupowało się u nas, w Szczecinku, od Rosjan, którzy ulokowali się w Bornem – Sulinowie, dawnej szkole artyleryjskiej w Gross Born. Obowiązywała tam moskiewska strefa zaopatrzenia, w sklepach w Bornem – Sulinowie było wszystko to, co można było dostać w stolicy ZSRR. Można też było kupić aparaty fotograficzne. Stamtąd była moja pierwsza zorka – wspomina w rozmowie z PAHM.

Potem była absorbująca praca w telewizji. Ale gdy w 1963 roku urodził się jego syn Marcin, wrócił do zdjęć. Robił mu fotografie podczas spacerów: – Jeśli przy okazji spaceru wydarzyło się coś, co wydawało mi się ważne, by nacisnąć spust, to ten spust naciskałem.

Na przestrzeni lat tych zdjęć powstały tysiące. Ale pan Jan zastrzega się: – To nie są zdjęcia dzielnicy. To są zdjęcia ludzi z tamtego okresu. Ludzi, których nazywa się „zwykłymi ludźmi”. To zresztą zła nazwa, bo uważam, że nie ma ludzi zwykłych. Każdy jest w jakiś sposób niezwykły. I to było kryterium głównych moich motywów zdjęciowych. To był zawsze człowiek, który w jakiś sposób wyróżniał się wśród tłumu. Miał coś takiego, co nawet trudno nazwać, co przyciągało uwagę. Wtedy nastawiałem ostrość i naciskałem spust.

Łazarz w codziennych detalach

Dzięki tym zdjęciom, wykonywanym – jak przyznaje Jan Kurek – bez specjalnego planu i zamysłu, dziś możemy wejrzeć w zwykłe, codzienne życie mieszkańców tej dzielnicy. Łazarza z lat 60. ubiegłego wieku nie jest na nich bynajmniej upiększony czy “podkolorowany”. – Tę skłonność do robienia tego, co nie najpiękniejsze, miałem zawsze. I gdzieś w tym leży idea moich fotografii z Łazarza – wyznaje Kurek.

Na jego fotografiach widzimy więc m.in. skutki wypadku samochodowego na Głogowskiej. Wielkanoc 1968 r. i ludzi oczekujących ze święconkami pod kościołem Matki Boskiej Bolesnej. Obrazek z targów poznańskich: czterech mężczyzn na ławeczce, delektujących się włoskimi lodami. Czy też ciche, specyficzne „życie” na przystankach tramwajowych na Głogowskiej. Albo kolejkę (pewnie za kawą) przed sklepem spożywczym spółdzielni Zgoda….

Warto wysłuchać rozmowę z panem Janem. Nie tylko zresztą o jego zdjęciach – również o dawnym Poznaniu. I o towarzyszącej mu w jego długim życiu filozofii, która przebija spoza opowieści o technicznych szczegółach pasji fotograficznej.

Zapraszam również do posłuchania ostatniej już części wspomnień Jadwigi Fęglerskiej – tym razem o tym, z jakim trudem zabiegała o upamiętnienie ofiar zbrodni katyńskiej.

Dobrego odbioru!

Piotr Bojarski

Tu znajdziesz inny wpis na naszym blogu dotyczący Łazarza.

HISTORIA (O)MÓWIONA

Subskrybuj aby być na bieżąco