loader image

Katyń. Czyli modlitwa o tatulka

Cudem wydostali się w 1939 roku z sowieckiej strefy okupacyjnej. Dzięki temu brat Jadwigi Fęglerskiej nie został „ruskim matrosem”. I tylko ich ojciec nigdy nie wrócił z niewoli – spoczywa do dziś w lasku katyńskim.

HISTORIA (O)MÓWIONA

Opowieść Jadwigi Fęglerskiej, którą prezentujemy w odcinkach – dziś drugą jej część (za tydzień część trzecią) – angażuje odbiorcę nie tylko dlatego, że jest dramatyczna i ujawnia wiele mało znanych faktów. Absorbuje uwagę także, a może przede wszystkim z powodu pięknych, chwilami zachwycających umiejętności narracyjnych bohaterki naszych nagrań. Pani Jadwiga potrafi opowiadać! Warto posłuchać jej relacji i przekonać się, jak wspaniale i wzruszająco wspomina wojenne i powojenne losy swojej rodziny, pozbawionej ojca.

Katyń, 1943 r. Fot. Instytut Zachodni w Poznaniu

Katyń po raz pierwszy

Zygmunt Młot-Przepałkowski, żołnierz I kompanii kadrowej Legionów był przed wybuchem wojny urzędnikiem starostwa w Przasnyszu. Prawdopodobnie – jak sądzi jego córka – współpracował z Dwójką, czyli wywiadem wojskowym. We wrześniu 1939 r. ewakuował się w kierunku na Łuck, ale wpadł w ręce czerwonoarmistów. Wraz z innymi jeńcami trafił do obozu w Kozielsku. Stracił życie w kwietniu lub maju 1940 r. w egzekucji w lasku katyńskim.
Zanim zginął, do jego żony dotarły dwa listy. „Nigdy nie mów o mnie z dziećmi ze łzami w oczach” – napisał, jakby przeczuwając swój los.
W listach do św. Mikołaja mała Jadzia prosiła o powrót „tatulka”. Ale ojciec nie wrócił. A potem przyszedł szok, wywołany odkryciem przez Niemców Katynia. Ponieważ jednak na opublikowanych w 1943 roku listach ofiar nie było nazwiska Młot-Przepałkowskiego, rodzina ciągle łudziła się, że żyje. Umierająca matka pani Jadwigi powierzyła jej zadanie: – Ty musisz odszukać ojca!
Odszukała. Tyle że na listach ofiar, przywiezionych przez Michaiła Gorbaczowa w 1989 roku. Jako jedna z pierwszych pojechała wtedy do Katynia. – Polecieliśmy samolotem. Byliśmy wtedy jeszcze w pakcie warszawskim – wspomina w rozmowie z Poznańskim Archiwum Historii Mówionej. W lasku katyńskim stał już krzyż, zawieziony tam z inicjatywy prymasa Glempa. Nadal wisiały tam jednak tablice mówiące, że zbrodni dokonali hitlerowcy.

Marlboro dla prokuratorów

W następnych latach jeździła konsekwentnie do rosyjskiej prokuratury naczelnej – z kartonami Marlboro. Podarunki ułatwiały starania Polaków o upamiętnienie ofiar i budowę cmentarza wojennego Katyń. Powtarzali Rosjanom, że w Polsce jest 744 cmentarzy i miejsc pamięci armii radzieckiej – dotarli na Kreml, do parlamentu, do głównego archiwum państwowego, a nawet do sztabu generalnego armii. I „wydeptali” zgodę na cmentarz w Katyniu.
W kwietniu 2010 r. miała lecieć samolotem do Smoleńska. Była po operacji nóg, rozmyśliła się. Pojechała pociągiem. Samolot prezydenta RP rozbił się we mgle przy pochodzeniu do lądowania. Pani Jadwiga dowiedziała się o tym w katyńskim lasku, oczekując na polską delegację.

Marszałek i plakaty “S”

Oprócz kolejnego nagrania z cyklu katyńskiego publikujemy dziś również rozmowę z Markiem Woźniakiem, marszałkiem województwa wielkopolskiego. Ma wielkie uznanie wśród rodzin katyńskich – ich członkowie wiedzą, że kilkanaście lat temu wziął na siebie ciężar budowania pamięci o ofiarach sowieckiej zbrodni i z zadania wywiązuje się godnie. Z marszałkiem rozmawiamy jednak na inny temat. Woźniak wspomina swoje zaangażowanie w kampanię wyborczą z wiosny 1989 roku. Tamte wybory odmieniły nasz kraj, były pierwszym krokiem na drodze do ponownej niepodległości i odbudowy Polski z kryzysu. A także do powiedzenia prawdy o ponurych wydarzeniach wiosny 1940 roku.

Wszystkie nasze nowe nagrania znajdą Państwo w zakładce Najnowsze.
Dobrego odbioru!

Piotr Bojarski

HISTORIA (O)MÓWIONA

Subskrybuj aby być na bieżąco