loader image

Czuwaj, czyli mądrość druha nestora

– Wy, harcerze, musicie się uczyć patriotyzmu od harcerzy radzieckich – przemówił w 1946 roku na kursie podharcmistrzowskim w Turawie radziecki oficer, czym doprowadził do pasji obecnych tam polskich harcerzy.

– Wszyscy wstali jak jeden mąż, pięści zaciśnięte. Wiara była napalona, wszyscy byli spod okupacji. I wiedzieliśmy, czym był 17 wrzesień (1939 roku) – wspominał 10 lat temu nieżyjący już harcmistrz Józef Derda. Wzburzonych musiał uspokoić sam naczelnik kursu.

Harcmistrz Józef Derda.

Derda, rocznik 1927, przyrzeczenie harcerskie składał jeszcze przed wojną, w 1938 roku. I pozostał mu wierny, choć po wojnie Polska wokół zmieniła się nie do poznania. Derda i inni starali się tego nie zauważać. Jeszcze w 1947 roku, gdy wystąpili na stadionie 22 Lipca, wydawało się im, że siłą rozpędu przywrócą dawne czasy w Związku Harcerstwa Polskiego. Ale szybko zrozumieli, że nowa, komunistyczna władza i jej organizacje – takie jak Związek Młodzieży Polskiej – nie tolerują konkurencji. Zwłaszcza takiej konkurencji.

Stalinowskie zmiany
W 1950 r. stare harcerstwo ostatecznie się skończyło – w jego miejsce władza wprowadziła Organizację Harcerską ZMP, a majątek związku został przejęty przez zetempowców. Zakazano noszenia krzyży harcerskich i lilijek – w to miejsce wprowadzając nowy znaczek – tzw. czuwajkę. Odrzucono też mundury harcerskie. Potem OH ZMP przemianowano na Organizację Harcerską Polski Ludowej. Aż w końcu, w grudniu 1956 roku, na fali politycznej odwilży ZHP wrócił. Derda pozostał w nim na długie lata, odgrywając coraz ważniejszą rolę.
„Ceną za odrodzenie organizacji była konieczność zgody na ścisłą współpracę z rządzącą w Polsce PZPR” – czytamy na stronie internetowej ZHP. Ale Derda zawsze podkreślał z dumą, że komunistom nigdy nie udało się wprowadzić do nazwy związku słowa „socjalistyczny”. W wolnej już Polsce został harcmistrzem, autorytetem, wreszcie nestorem poznańskich harcerzy. Ze skautowskiej drogi wyeliminowała go dopiero ciężka choroba.

Nie ma już harcerskich “oszołomów”
– Harcerstwo było drugim moim życiem. Drugim po rodzinie – podsumowywał w wywiadzie sprzed dziesięciu lat Derda. – Dzisiaj młodzież ma tyle możliwości, tyle atrakcji! Nie mówiąc już o internecie, komputerze, telefonii komórkowej. Gdzie chce, może jechać bez niczyjej pomocy. Dzisiaj nie musi się zrzeszać. Ale też nie może się zrzeszać, bo nie ma kadry, nie ma już tych harcerskich „oszołomów” – uśmiecha się smutno na naszym nagraniu z 2009 roku.
– Coraz mniej jest tych, którzy chcą dawać, a coraz więcej tych, którzy chcą konsumować, którzy chcą brać. Społeczeństwo się zmieniło, świat się zmienił. To już nie jest mój świat. Ale nie żałuję mojego harcerskiego życia, bo oni mi prostowało kręgosłup. Nigdy nie wstydziłem się nosić mundur czy krzyż harcerski – przyznawał wtedy harcmistrz Derda. Na wieczną służbę odszedł w 2016 roku.

Wspomnień harcmistrza Derdy wysłuchacie w dziale Najnowsze.
Czuwaj!

Piotr Bojarski

Subskrybuj aby być na bieżąco