Stefan Mroczkowski i historia jego życia
Stefan Mroczkowski najbardziej znany jest z telewizyjnych sukcesów. Ale ma też inną, mroczną historię do opowiedzenia. W czasie wojny stracił matkę. A wszystko z powodu denuncjacji przez Polaka.
Strona główna » blog
Stefan Mroczkowski najbardziej znany jest z telewizyjnych sukcesów. Ale ma też inną, mroczną historię do opowiedzenia. W czasie wojny stracił matkę. A wszystko z powodu denuncjacji przez Polaka.
Wyprowadziło je (a także ich) na ulice orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, zaostrzające dotychczasowe prawo antyaborcyjne. Zrozumiały, że trzeba zaprotestować. – Tu już będzie tylko gorzej – uważa Kamila, jedna z uczestniczek akcji Ogólnopolski Strajk Kobiet.
Edward Skrzypczak wierzył, że socjalizm w PRL można “poprawić”. Że to po prostu niemożliwe, zrozumiał dopiero z oddali, obserwując tonący kraj z Nigerii.
Zdzisław Tomyślak był wielokrotnym mistrzem Polski i finalistą mistrzostw świata w kajakarstwie. A jednak pełnię ludzkiej satysfakcji osiągnął po zakończeniu kariery. Jak to możliwe?
Aby zdobyć tę relację, trzeba było pojechać do Gdyni. Tam bowiem mieszka dziś 86-letnia Maria Henryka Jankowska, emerytowana sędzia Okręgowego Sądu Pracy. Jako pięcioletnia dziewczynka widziała początek wojny w Poznaniu, a potem – brutalne rządy Niemców w mieście.
Regina Chrzanowska ma prawie 104 lata i większość swojego zawodowego życia spędziła jako nauczycielka. W czasie okupacji potajemnie uczyła dzieci w rodzinnej wsi pod Śremem. Trafiła za to do obozu pracy, który omal nie przypłaciła śmiercią.
Barbara Zielazek – Kobylańska ma 98 lat, mieszka w bloku na os. Kopernika – i świetnie pamięta Mariana Frankowskiego, swojego pierwszego narzeczonego. Gdyby nie wojna i śmierć Marysia z rąk Niemców, pewnie byliby parą do swoich ostatnich dni.
To było trudne nagranie. 82-letnia Ewa Nowakowska, z domu Gauss, mieszka na obrzeżach Poznania. Gdy do niej przyjechaliśmy styczniowym wieczorem, otworzył nam mąż pani Ewy. – Ale tego wywiadu nie będzie! – oznajmił już na wstępie.
Od zawsze pociągało go poszukiwanie alternatywnego sposobu porozumiewania się z widzami ze sceny. W teatrze dramatycznym, klasycznym Lech Raczak czuł się zwykle gorzej. Życie, prawdziwe życie znajdował i pokazywał je blisko ludzi. Możliwie najbliżej.
W drużynie narodowej trenera Piechniczka, która w 1985 roku po raz drugi z rzędu zdobyła awans na mundial, Krzysztof Pawlak był podstawowym zawodnikiem. Na prawej obronie dbał o to, by reprezentacja mniej goli traciła, niż strzelała. Dziś pracuje na giełdzie owocowo-warzywniczej. Wozi i rozkłada towar.
Spacerując z synem i obserwując Łazarz, zachwycił się pięknem codziennego życia jego mieszkańców. I uchwycił te chwile obiektywem swojego aparatu. Dzięki temu dziś możemy się cofnąć w czasie – zobaczyć Łazarz z lat 60. ubiegłego wieku.
Cudem wydostali się w 1939 roku z sowieckiej strefy okupacyjnej. Dzięki temu brat Jadwigi Fęglerskiej nie został „ruskim matrosem”. I tylko ich ojciec nigdy nie wrócił z niewoli – spoczywa do dziś w lasku katyńskim.
Andrzej Wituski jest przykładem i dowodem na to, że w PRL też można było robić rzeczy ważne i potrzebne. Jako prezydent Poznania stawał na głowie, by w trudnych latach 80. miasto rozwijało się. Oczywiście na miarę tamtych kryzysowych czasów.
Na jedyne w swojej zawodniczej karierze igrzyska olimpijskie – w Rzymie w 1960 roku – Zbigniew Orywał pojechał nie w pełni sił, trawiony chorobą. Zdawał sobie sprawę, że ta szansa więcej mu się nie trafi. Zapłacił za to upokorzeniem – jednego z biegów nawet nie ukończył.
Gdy Eugenia Korpalowa czytała list męża z obozu w Kozielsku, Alojzy Korpal od pięciu lat już nie żył. Dziś na posesji ich syna rosną świerki – przywiózł je z lasu w Katyniu, w którym zginął jego ojciec.
– Jutro nas gdzieś wywożą! – krzyknął do syna major Jan Michał Madziara, sowiecki jeniec, gdy widzieli się ostatni raz we wrześniu 1939 roku w Równem. Janek nigdy go już nie zobaczył – oficer zginął, zabity strzałem w tył głowy w Charkowie.
O ich ofierze od 20 lat przypomina w Poznaniu pomnik Ofiar Katynia i Sybiru, stojący w parku na tyłach zamku. Wiosną 1940 roku niemal 2 tysiące Wielkopolan znalazło śmierć w sowieckich egzekucjach.
Dla donosicieli nie było „zmiłuj”. Likwidowano ich bez skrupułów. Wojna to nie zabawa, tylko walka o życie. O przetrwanie. Albo my ich, albo oni nas. Publikujemy dziś nagranie szczególne – wspomnienia likwidatora niemieckich kolaborantów.
W naszych nagraniach dotyczących II wojny światowej i okupacji w Wielkopolsce co jakiś czas zdarza się relacja o dobrym, a przynajmniej bardziej ludzkim Niemcu czy Niemce. Nie unieważnia to w żaden sposób potwornej skali przestępstw i zbrodni okupanta – ale pokazuje, że nawet w tak trudnych czasach niektórzy przedstawiciele „rasy panów” potrafili zachować się przyzwoicie.
Kiedy ich kraj rozpadał się jak domek z kart, bezpieczeństwa dla swoich bliskich szukali w ucieczkach na wschód. Dramatyczne wyprawy Wielkopolan pod bombami trwały do połowy września 1939 roku.
Żydzi mieli zostać wyniszczeni – i niemieccy naziści ich zgładzili. Polacy mieli zostać usunięci na Syberię albo do Brazylii. Tak wyobrażali sobie przyszłość polskich ziem niemieccy okupanci, upojeni zwycięstwem z 1939 roku.
Nasze dwa archiwalne nagrania pokazują, jak różne, a jednocześnie jak podobne były wojenne losy i doświadczenia Polaków na Warmii i w okupowanej Wielkopolsce.
Bystry chłopak zawsze zobaczy więcej, niż inni. We wrześniu 1939 roku ośmioletni mieszkaniec Śremu stał się mimowolnym świadkiem początku wojny i terroru. Niemieckie bombardowanie, potem dwie egzekucje i brutalne nowe porządki. Opowiada o nich, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj.
Kto dziś pamięta, jak dawniej na Łazarzu grało się w sera? Albo w Zośkę? A w palanta?
Każdy, kto we wczesnym dzieciństwie przeżył traumę utraty rodzinnego domu, pamięta ją do końca życia. I tym bardziej, podwójnie lub potrójnie ceni i docenia to, co ma współcześnie.
– Nic nie zastąpi tego momentu, kiedy piłkarze wychodzą na murawę, kiedy śpiewają hymn. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć tego komuś, kto tego nie przeżył – przyznaje Wojciech Dera, wieloletni kibic Lecha Poznań.
– Wy, harcerze, musicie się uczyć patriotyzmu od harcerzy radzieckich – przemówił w 1946 roku na kursie podharcmistrzowskim w Turawie radziecki oficer.
Tamtego dnia Edmund Czeszak stał na przystanku tramwajowym, czekając na bimbę, który miała go zawieźć do pracy w Wiepofamie. To miał być pierwszy dzień w tym zakładzie. Ale nie był.
Ilekroć myślę o wydarzeniach Poznańskiego Czerwca – o buncie poznańskich robotników – oprócz podziwu dla ludzi, którzy wyszli na ulicę w obronie swojej godności przypominam sobie o odwadze dwóch młodych pracownic ówczesnego Szpitala Miejskiego nr 2 na Jeżycach.
Dla tysięcy Polaków z Poznania i Wielkopolski okupacja niemiecka, rozpoczęta we wrześniu 1939 roku, oznaczała utratę rodzinnego mieszkania lub domu. Schemat działania okupantów był zwykle
Poznałem go w latach 90. Był wtedy radnym, politykiem prawicy i wiceprezydentem Poznania. Oczywiście słyszałem o jego legendzie, znałem opowieści o jego słynnych ucieczkach z
– To był cud – ujmuje sprawę krótko Leonard Szymański. O czym mówi? O niezwykłym splocie wielu wydarzeń z lat 80. ubiegłego wieku, które
Wypada się przywitać. Od końca ubiegłego roku istniejemy jako portal internetowy, od lutego tego roku staramy się być coraz bardziej atrakcyjni i dostarczać Wam regularnie